Z całym szacunkiem do aktorów, ale zastanawiam się, jak mogli zgodzić się zagrać w czymś co nie ma scenariusza. Trochę gór, taksówka, podróż po pijaku (ach, kto z nas nie wsiadł do taksówki, by wybrać się w podróż życia do byłej miłości), trochę Warszawa, znów góry, a po drodze więzienie i jakieś oderwane od rzeczywistości przemiany głównych bohaterów.
Ani przez minutę nie uwierzyłam w miłość, ani przez minutę nie uwierzyłam w zmianę i chęć bycia ojcem. No i ani przez chwilę nie uwierzyłam, że mamy tak słaby poziom więziennictwa, że można kogoś w przebraniu wypuścić i bez konsekwencji pozwalać na pobyt na wolności.
Film jest gwarancją koszmarnie spędzonego czasu. Nie polecam.